Vladimir Nabokov ADA ALBO ŻAR, przeł. L. Engelking, Muza, 2009 (Nabokow 6)
Piszą różni o "Adzie", że: "Zabawa językiem i językami, którymi Nabokov władał, nadają powieści lekkość i swobodę; odkrywając nadbudowane znaczenia czytelnik odnajduje zupełnie inną przyjemność tekstu." Hm. A ja nie lubię tych Nabokova rebusów i aluzji, wszystko jedno jakich. Nie znajduję estetycznej przyjemności w rozwiązywaniu, choćby i literackich, krzyżowek (Wałęsa lubi krzyżowki). Uważam, że to wszystko jest u Nabokova - po prostu - mało istotne.
A co jest istotne? Styl, który od czasu do czasu skutkuje wstrząsającym efektem estetycznym. (Warto czekać na takie momenty!) W "Adzie" to są np. idylliczne opisy Ardisu. Podobne można znaleźć w "Maszeńce" i w "Pamięci, przemów" (raj utraconego dzieciństwa i tak dalej). Czasem - nie wiadomo na jakiej zasadzie - źródłem estetycznych wstrząsów jest dla mnie zaskoczenie, kiedy np. Nabokow każe fasadom domów marszczyc się u nasady nosa. On po prostu wydajnie i w dużych ilościach wytwarza literackie Piękno. Nie znam drugiego takiego speca od słów i Piękna.
Niekiedy styl i mądrość Nabokowa, zestrzelone w jedno, dają efekt w rodzaju pełnych stężonej rozpaczy monologów jakiegos Humberta-Humberta... Tylko monologi Swidrygajłowa ze "Zbrodni i kary" są czymś równie mocnym w znanej mi literaturze.
A jest jeszcze błyskotliwa inteligencja Nabokova, której owocem jest np. humor języka Rodiona w "Zaproszeniu na egzekucję".
W efekcie sądzę, że Nabokov jest szkodnikiem, niszczycielem. Po Nabokovie nie chce mi się czytać pobekiwań innych "literatów", zwłaszcza naszego, polskiego, chowu (nie kryję, że ostatnio, przez naiwność, miałem wątpliwą przyjemność z pupilką Wyborczej, niejaką Masłowską). Założę się, że oni najchętniej zakazaliby wydawania Nabokova w Polsce, :)!
A co jest istotne? Styl, który od czasu do czasu skutkuje wstrząsającym efektem estetycznym. (Warto czekać na takie momenty!) W "Adzie" to są np. idylliczne opisy Ardisu. Podobne można znaleźć w "Maszeńce" i w "Pamięci, przemów" (raj utraconego dzieciństwa i tak dalej). Czasem - nie wiadomo na jakiej zasadzie - źródłem estetycznych wstrząsów jest dla mnie zaskoczenie, kiedy np. Nabokow każe fasadom domów marszczyc się u nasady nosa. On po prostu wydajnie i w dużych ilościach wytwarza literackie Piękno. Nie znam drugiego takiego speca od słów i Piękna.
Niekiedy styl i mądrość Nabokowa, zestrzelone w jedno, dają efekt w rodzaju pełnych stężonej rozpaczy monologów jakiegos Humberta-Humberta... Tylko monologi Swidrygajłowa ze "Zbrodni i kary" są czymś równie mocnym w znanej mi literaturze.
A jest jeszcze błyskotliwa inteligencja Nabokova, której owocem jest np. humor języka Rodiona w "Zaproszeniu na egzekucję".
W efekcie sądzę, że Nabokov jest szkodnikiem, niszczycielem. Po Nabokovie nie chce mi się czytać pobekiwań innych "literatów", zwłaszcza naszego, polskiego, chowu (nie kryję, że ostatnio, przez naiwność, miałem wątpliwą przyjemność z pupilką Wyborczej, niejaką Masłowską). Założę się, że oni najchętniej zakazaliby wydawania Nabokova w Polsce, :)!
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home