wtorek, marca 27, 2007

Lem 6

Jak to sie stało, że CHMURA, tyle razy czytając "Niezwycięzonego", do tej pory zupełnie nie zwracała uwagi na te, tak bliskie swoim duchem "Solaris", fragmenty? Idzie mi na przykład o ten oto opis "chmurzych" nibygodów: "Chmury zajmowaly teraz obie strony wąwozu; przez ich czarne kłęby przechodził jakby porządkujący prąd, bo zgęszczały się na krańcach, tworząc prawie pionowe kolumny, podczas kiedy ich części wewnętrzne wybrzuszaly się ku sobie i zbliżaly coraz bardziej. Było to całkiem jakby jakiś tytaniczny rzeźbiarz z niezwykłą szybkością kształtował je niewidzialnymi chwytami. Kilka krótkich wyładowań przeszyło powietrze między najbliższymi punktami obu chmur, które pozornie rwały się ku sobie, a przecież każda została po swojej stronie, łopocąc tylko centralnymi kłębami coraz gwałtowniejszym rytmem. Blask owych błyskawic był dziwnie ciemny; obie chmury rozbłysły w nim na mgnienie jako znieruchomiale w locie miliardy czarnosrebrnych kryształów. Potem - kiedy skały powtórzyły kilka razy echo grzmotów, słabe i stłumione, jakby okrył je nagle pochłaniający dźwięki materiał, drżąc, napięte do ostateczności, obie strony czarnego morza połączyły się i przeniknęły."
*
Albo ten fragment, jakby żywcem wyjęty z opisu perypetii Bertona, Kelvina... "Powietrze pod nimi ściemniało, jakby zaszło słońce, zarazem pojawiły się w nim niepojete, gnące się linie, i Rohan dopiero po dłuższej chwili zrozumiał, że to są zniekształcone groteskowo odbicia skalnego dna doliny. A tymczasem owe lustra powietrzne pod pułapem chmury falowały i rozprężały się; aż naraz ujrzał olbrzymią, sięgającą szczytem głowy mroków, postać ludzką, która patrzała nań nieruchomo, chociaż sam obraz drgał i tańczył bezustannie, jakby wciąż gasnący i wciąż na nowo wzniecany tajemniczym rytmem. I znów upłynęly sekundy, zanim poznał w nim własne odbicie, zawieszone w pustce między bocznymi zwisami chmury."
*
Jakże sugestywny jest opis tej pustej i martwej doliny, i tego misterium, dziejącego się wśród "skalnych szczytów krwawiących ostatnim blaskiem słońca"...
*
A oto i najważniejsze przesłanie "Niezwyciężonego", przesłanie - prawie - tożsame z przesłaniem "Solaris". Mistrz nadaje mu formę myśli Rohana, mimowolnego świadka wiadomego Misterium w Martwej Dolinie: "Rohan wstał wówczas, na miękkich nieco nogach. Wydał się sobie nagle śmieszny (...), czuł sie niepotrzebny w owej krainie doskonałej śmierci, gdzie przetrwać zwycięsko mogły tylko formy martwe, aby odprawiać tajemnicze działania, ktorych nie miały oglądać żadne żywe oczy. Nie zgrozą, ale pełnym oszołomienia podziwem uczestniczył przed chwilą w tym, co się stało. Wiedział, ze żaden z uczonych nie będzie zdolny podzielić jego uczuć, lecz chciał wrócic teraz juz nie tylko jako zwiastun zagłady zaginionych, ale i jako człowiek, który będzie się domagał pozostawienia planety nietkniętą. NIE WSZYSTKO I NIE WSZEDZIE JEST DLA NAS (podkreślenie moje - CH.) - pomyślał, schodząc powoli w dół."
*
14 lipca w stolycy w "Kinie Lab" w Zamku Ujazdowskim odbędzie się inne misterium: można bedzie obejrzeć "Solaris" wielkiego Tarkowskiego.
*
Cytowane wyżej fragmenty zaprzeczają wypowiedzianym przez CHMURĘ wcześniej myślom o "prymitywiźmie" czarnej chmury zdolnej tylko atakować na oślep wszystko, co się rusza... oglądane przez osłupiałego rohana pełne pobłyskiwań, półgrzmotów, delikatnych pulsowań i zdeformowanych obrazów Misterium W Martwej Dolinie awansuje czarną chmurę do rangi istoty niemożliwej do pojęcia przez przybyłe z dalekiej ziemi małpie potomstwo. już nic nie jest wykluczone, łącznie z hipotezą o quasi psychicznym życiu czarnej chmury. no bo jak nie odmawiamy zdolności do quasi psychicznego życia kleistemu solaryjskiemu oceanowi, to niby dlaczego mielibyśmy odmawiać jej metalowej czarnej chmurze?
CH.