wtorek, kwietnia 12, 2011

.chmurze wybryki (8)

.chmura przywlokła skądś 33-tomową edycję dzieł Stanisława Lema (ukradła?!)! Teraz prawie nie wychodzi z nory, tylko przez szparę pod drzwiami co jakiś czas wysuwa zabazgrane kartki papieru.
>>trzydzieści trzy tomy! (2)
A zatem, .chmura przeczytało "Solaris" z kolekcji "Gazety Wyborczej", a potem aż trzy "posłowia" (Jarzębskiego, Orlińskiego, Sobolewskiego)...
*
1.
W swoim "Słowniku", w haśle pt. TARKOWSKI ANDRIEJ ARSENIEWICZ (1932-1986) pisze Orliński m. in. o Tarkowskim i o jego filmie "Solaris" tak oto: "Lemowi film bardzo się nie spodobał. (...) [M]iesza film z błotem, wytykając Tarkowskiemu niepotrzebne wprowadzenie do niego rodziców Kelvina. (...) Lem dodał też, że Tarkowski planował podobno wprowadzenie do filmu 'ciotek i babć' Kelvina (...)." I dalej: "Zarzuty Lema z pewnością miały solidne podstawy. Z monologu Snauta wynika przecież, że astronautom na Solaris zwidują się nie 'tak po prostu' osoby znane z przeszłości (czyli np. rodzice, ciotki i babcie - .ch.), ale obiekty ich najskrytszych fantazji, raczej z erotycznym podtekstem. Z drugiej jednak strony trudno mieć pretensję do Tarkowskiego o to, że w ZSRR epoki Breżniewa nie nakręcił adaptacji Solaris ze wszystkimi smaczkami tej powieści. W ZSRR panowała przecież zasada 'sieksa u nas niet'." Czyli, myśli sobie .chmura, wychodzi na to, że Mistrz nie lubił filmu Tarkowskiego, bo (zapewne ograniczony cenzurą obyczajową) Tarkowski pominął erotyczny rodowód "gości" nawiedzających mieszkańców stacji (sic!).

Po pierwsze, .chmura uważa, że teza o erotyczym rodowodzie "tworów F" nie trzyma się kupy. Moim zdaniem wcale nie wynika ona z monologu Snauta (np. u Soderbergha "gość" Snauta okazuje się jego bratem). Dalej, przyczyną "wizyty" Harey jest jej "zawinione" przez Kelvina samobójstwo, a nie jej pierwszorzędne i drugorzędne cechy płciowe.  Materializacja "psychicznego otorbienia" Fechnera, zaobserwowana przez Bertona w formie prawie-niemowlaka-giganta unoszącego się na falach Oceanu również nie wydaje się .chmurze "najskrytszą fantazją z erotycznym podtekstem" (i to mimo, że nie wiadomo, co to prawie-niemowlę dokładnie robiło, bo Berton tego nie ujawnia). "Gość" Sartoriusa to skore do śmiechu dziecko w słomkowym kapeluszu. Nawet Wielka Murzynka, która odwiedziła Gibariana, z erotyką ma w książce tyle wspólnego, że posiada płeć. Oczywiście, żona-samobójczyni, prawie-niemowlak-gigant, brat, roześmiane dziecko i Murzynka mogą być tematem "najskrytszej fantazji z erotycznym podtekstem". Jednak równie dobrze mogą one być przyczyną np. dojmującego poczucia winy.

Po drugie, zdaniem .chmury, Mistrz nie dlatego nie akceptował "Solaris" Tarkowskiego, ponieważ Tarkowski pominął erotyczny rodowód "gości". (Cóż to w ogóle za pomysł!). Powód był inny. Mianowicie Tarkowski zainspirował się nie tym, czym - wedle Mistrza - powinien się zainspirować, i praktycznie zignorował główne przesłanie "Solaris", czyli myśl o niepoznawalności Obcego i niemożności z Nim kontaktu. .chmurze nie mieści się to w głowach! Publikując hasło o Tarkowskim i jego "Solaris" w pomnikowej edycji dzieł Mistrza, Orliński w ogóle nie porusza tego tematu! :)
2.
Orliński twierdzi także, że kiedy kręcił "Solaris", "towarzysz Tarkowski" był "rozpieszczonym ulubieńcem" partii komunistycznej, potem zaś "demonstrował butne samozadowolenie", a jego słowa były "niesmacznie buńczuczne".

Po pierwsze, o genezie filmu "Solaris" Mistrz pisał coś innego: „Tłumaczono mu (Tarkowskiemu - .ch) wtedy - były to różne Wysokie Czynniki -  że nie należy, bo to jest idealistyczne, subiektywistyczne i metafizyczne, ale trafiono kulą w płot, gdyż Tarkowski cały jest idealistyczno-metafizyczny i na dodatek „rosyjska dusza”, więc nie był dobrym adresatem tego rodzaju zastrzeżeń”[A]. Sam Tarkowski pisał 18 lutego 1970 r.: "Wydaje mi się, że znalazłem sposób pokazania filmu ("Andrieja Rublowa" - .ch.) Szostakiewiczowi (potajemnie). W piątek, jeśli się uda. Postanowiłem także napisać list do Breżniewa. Spróbuje przedstawić mój pełny pogląd na pewne sprawy. Zobaczymy". W efekcie (?) jeszcze w 1970 r. Tarkowski dostał zgodę na rozpoczęcie zdjęć do "Solaris" (konspekt filmu leżał w "Mosfilmie" od października 1968 r.), a w październiku 1971 r. "Andriej Rublow" wszedł na ekrany, jednak sposób dystrybucji filmu umożliwiał jego obejrzenie jedynie wąskiemu gronu widzów. W pięć miesięcy później odbyła się premiera "Solaris"[B]. To Pan miał na myśli, pisząc o "rozpieszczonym ulubieńcu" Tarkowskim, Panie Orliński? Bo na .chmurzy rozum tu nie idzie o żaden petting, tylko o ciąg szykan. Co ciekawe, pięć stron dalej kolega Orlińskiego z redakcji "Gazety Wyborczej", Sobolewski, pisze o "Solaris": "(...) podobnie jak większość filmów Tarkowskiego, również i ten nie miał łatwej drogi u radzieckich władz". Wystarczyło spytać, :).

Po drugie, zdaniem .chmury mocne słowa Orlińskiego o Tarkowskim nie zostają wiarygodnie udokumentowane. Na przykład, Orlińskiemu bardzo nie podobają się taka oto opinia Tarkowskiego: 'Dla mnie to, co zaszło na stacji (...) między Kelvinem a Harey, jest po prostu sprawą stosunku człowieka do jego własnego sumienia'. Jednak przyczyny tej niechęci są, według .chmury, niejasne i mało przekonujące. Orliński pisze tylko: "Ze względu na fizyczny wymiar 'tego, co zachodzi między Kelvinem a Harey' można (...) powiedzieć, że nic tutaj nie jest 'po prostu, a już na pewno nie relacje z sumieniem."  Cóż, powiem wprost: moim zdaniem to raczej Orliński jest "niesmacznie buńczuczny".
3.
A konkluzja Orlińskiego jest taka: niezależnie od radzieckiej cenzury obyczajowej Tarkowski poprzerabiał jednak książkę Lema mniej lub bardziej  "dobrowolnie"  i nawet się do tego nie przyznał. Był tak bardzo zniewolony, że - choć miewał po temu okazje - swego zniewolenia nawet nie potrafił nazwać zniewoleniem!
*
Hm. Zdaniem .chmury jest zupełnie inaczej, niż pisze Orliński, i Tarkowski niczego nie przeinaczył, lecz dokonał własnej, genialnej, interpretacji Mistrzowego "Solaris", tworząc arcydzieło dwudziestowiecznego kina...
--------------------
[A] Zob. Tako rzecze... Lem (Ze Stanisławem Lemem rozmawia Stanisław Bereś), WL, Kraków 2002, s. 245-6.
[B] Zob. S. Kuśmierczyk, Przedmowa, w: A. Tarkowski, Kompleks Tołstoja, Wydawnictwo Pelikan, Warszawa 1989, s. 9.