.chmurze wybryki (9)
.chmura przywlokła skądś 33-tomową edycję dzieł Stanisława Lema (ukradła?!)! Teraz prawie nie wychodzi z nory, tylko przez szparę pod drzwiami co jakiś czas wysuwa zabazgrane kartki papieru.
>>trzydzieści trzy tomy! (3)
Jeszcze coś: Andriej Tarkowski o współpracy z Mistrzem:
"(...) on nie bardzo lubi, nie rozumie, co to jest kino. (...) Ja bezgranicznie uwielbiałem jego książki, a on był całkowicie obojętny w stosunku do mojego kina. Mówiąc krótko, on przez cały czas uważał, że on jako pisarz... że literatura istnieje. (...) Jak muzyka, poezja, malarstwo. Ale kina nie pojmował i nie pojmuje do tej pory. Nie wie, co to takiego. (...) Lem nie traktuje poważnie kina jako sztuki. Właśnie dlatego uważał, że powinniśmy w scenariuszu naśladować jego powieść, po prostu ilustrować ją. Czego ja zrobić nie mogłem. On powinien był zwrócić się (...) do reżyserów, którzy są "ilustratorami" (...). Takich obrazków jest dużo i na ogół są do siebie podobne. Wszystko tam jest martwe, ponieważ to tylko ilustracja, to nie życie, samo w sobie pozbawione jest artystycznej wartości. (...) Otóż Lem tego właśnie oczekiwał. Jeżeli on rzeczywiście tego oczekiwał, ja nie potrafię tego zrozumieć. Bardzo dziwnie jest przypisywać mu takie oczekiwania, ale to właśnie jego stosunek do sztuki filmowej stawiał go w sytuacji człowieka, który oczekuje takiego właśnie rezultatu, ilustracji - chociaż on, być może, wcale tego nie chciał. Ale przez cały czas sprzeciwiał się, kiedy odchodziliśmy od scenariusza, od ścisłego toku akcji; kiedy wymyślaliśmy jakieś nowe wątki, był po prostu oburzony. (...) [M]nie interesowała problematyka wewnętrzna, by tak rzecz, duchowa, a jego interesowało zderzenie człowieka z Kosmosem, z Nieznanym (...). Oto co go interesowało."
i dalej:
"Film ("Solaris" - .ch.) mi się nie podoba, gdyż nie udało mi się wyeliminować z niego wszystkich atrybutów gatunku fantastycznonaukowego. Wiele tam jest najrozmaitszego rodzaju tricków technicznych, różnych migocących lampek i innych błyskotek. Jednym słowem, wiele jest tam bzdur, które nie mają żadnego związku ze sztuką."* (:),:) - .ch.).
----------
*A. Tarkowski, Kompleks Tołstoja. Wybrał, opracował i przedmową opatrzył S. Kuśmierczyk, Warszawa 1989, s. 236-8.<<
"(...) on nie bardzo lubi, nie rozumie, co to jest kino. (...) Ja bezgranicznie uwielbiałem jego książki, a on był całkowicie obojętny w stosunku do mojego kina. Mówiąc krótko, on przez cały czas uważał, że on jako pisarz... że literatura istnieje. (...) Jak muzyka, poezja, malarstwo. Ale kina nie pojmował i nie pojmuje do tej pory. Nie wie, co to takiego. (...) Lem nie traktuje poważnie kina jako sztuki. Właśnie dlatego uważał, że powinniśmy w scenariuszu naśladować jego powieść, po prostu ilustrować ją. Czego ja zrobić nie mogłem. On powinien był zwrócić się (...) do reżyserów, którzy są "ilustratorami" (...). Takich obrazków jest dużo i na ogół są do siebie podobne. Wszystko tam jest martwe, ponieważ to tylko ilustracja, to nie życie, samo w sobie pozbawione jest artystycznej wartości. (...) Otóż Lem tego właśnie oczekiwał. Jeżeli on rzeczywiście tego oczekiwał, ja nie potrafię tego zrozumieć. Bardzo dziwnie jest przypisywać mu takie oczekiwania, ale to właśnie jego stosunek do sztuki filmowej stawiał go w sytuacji człowieka, który oczekuje takiego właśnie rezultatu, ilustracji - chociaż on, być może, wcale tego nie chciał. Ale przez cały czas sprzeciwiał się, kiedy odchodziliśmy od scenariusza, od ścisłego toku akcji; kiedy wymyślaliśmy jakieś nowe wątki, był po prostu oburzony. (...) [M]nie interesowała problematyka wewnętrzna, by tak rzecz, duchowa, a jego interesowało zderzenie człowieka z Kosmosem, z Nieznanym (...). Oto co go interesowało."
i dalej:
"Film ("Solaris" - .ch.) mi się nie podoba, gdyż nie udało mi się wyeliminować z niego wszystkich atrybutów gatunku fantastycznonaukowego. Wiele tam jest najrozmaitszego rodzaju tricków technicznych, różnych migocących lampek i innych błyskotek. Jednym słowem, wiele jest tam bzdur, które nie mają żadnego związku ze sztuką."* (:),:) - .ch.).
----------
*A. Tarkowski, Kompleks Tołstoja. Wybrał, opracował i przedmową opatrzył S. Kuśmierczyk, Warszawa 1989, s. 236-8.<<
1 Comments:
oto jeden z typowych komentarzy o choliłudzkiej ekranizacji "solaris", oglądanej na tle filmu Tarkowskiego, :). setki, może tysiące takich wpisów można znaleźć na youtube pod fragmentami TYCH filmów...
*
"Natasha McElhone is absolutely useless in this role. Compared to Natalya Bondarchuk in the original (and vastly superior) film, she's a novice... no depth whatsoever. Her reaction upon realising that she's not human is like "Oh my god", as if she has a run in her nylons.
This is a movie you watch while eating popcorn. If you want your cinematic life to change forever, see the original".
Prześlij komentarz
<< Home