niedziela, kwietnia 17, 2011

.chmurze wybryki (10)

"jakbym miało wybrać jedną scenę z Tarkowskiego, to wybrałabym , tokijską. powodów jest kilka, jednak koniec końców idzie o emocje. na youtube jest wiele komentarzy do tej sceny.

'When tarkovsky was asked why he made such a long highway scene he said he did it long so that fools had time to leave a theatre. (ATMirror 1 rok temu)'. '外苑から三宅坂は今と殆ど変わらないね(Kichijoji69 11 mies. temu)'. 'So what if certain images in Tarkovskys film werent in the Stanislaw Lem book? Stanley Kubricks A Clockwork Orange was a great movie because he chose to leave out the final, sappy, impotent last chapter of Burgess original book. If writers dont work with directors on a constructive level, they shouldnt complain about adaptations. The only complaint that I have is that there isnt a decent English language version of Solaris. (gahrzahk 1 rok temu)'. 'Mi escena favorita de la pelicula (buscapetropical1 miesiąc temu).' 'the simple truth is that if you're not willing to seriously devote three or more hours of your life to a film - even if it moves at a snail's pace, or is filled with medium shots which don't let you see faces, or looks more like a moving painting than a story, or appears confusing at first glance - then you shouldn't bother with Tarkovsky. his films are extremely demanding, of attention, and time... (drone5 4 mies. temu)'. '訂正公定的→肯定的. (barton384 11 mies. temu)'.'Yes, it ‘estranges’ our conception of time and space. (...) Someone used to viewing only mainstream Hollywood films would find this scene intolerable and, yes, alien. This is visionary art at it's most penetrating and relevant. Thank you, Mr. Tarkovsky, wherever you may be. (gombro 3 lata temu)'.

w internecie trafiają się także inne komentarze, często polskie (one wydają mi się, lokalnie, :), dominować); oto przykład: ' 'Solaris' Tarkowskiego jest najprawdziwszym testem na fizyczną wytrzymałość, nie odbiegającym formalnie od reszty jego filmografii. Reżyser lubował się w niezwykle powolnej, niemal statycznej narracji, przy której "2001: Odyseja Kosmiczna" wygląda jak dynamiczne kino akcji. Celebrowane transfokacje, panoramy i jazdy kamery, epatowanie znużoną twarzą Donatasa Banionisa, grającego Kelvina, długie momenty ciszy i przede wszystkim najnudniejsza chyba sekwencja w historii kina, czyli pięciominutowa jazda kamery po autostradzie, nakręcona w japońskiej Osace, wystawiają widza na wyjątkową próbę.' (Zob. Adrian Szczypiński, Lem vs. Film. Ekranizacje twórczości Stanisława Lema, 2005.07.12; http://www.film.org.pl/prace/lem.html, czytałem w internecie 17 kwietnia 2011 r.). co prawda, to prawda, panie adrianie! po prostu ruski film. azja. .chmura wspominała już kiedyś o znajomym, który - przed laty - popełnił fatalny błąd i poszedł na tarkowskiego. o ile wiem, waldi nie obudził się do dzisiaj.

cóż, ludzie naprawdę dzielą się na sorty: dla jednych jest bach, francuskie sery i stare czerwone wino; inni wolą "klan", piwo i odsmażaną kaszankę z cebulką. nie wartościuję, de gustibus non est disputandum. było i tak, że dawno temu, w stolycy .chmura wybrała się do kina na 'solaris' właśnie. i było pięknie i estetycznie było. wodorosty falowały, harey lewitowała pod rękę z kelvinem, a przez ekran przelatywał album-ptak leonarda. a TEJ sceny nie było. może taśma zapleśniała od nieoglądania i jakiś cieć żyletką wyciął kawał taśmy ('przecież i tak nikt nie zauważy!')? polsko! mój biedny kraju, moja barchanowa Ojczyzno!"