sobota, kwietnia 21, 2007

Vera (Nabokow 2)

"Teatralne entree Wiery Słonim w życie Władimira Nabokowa odbyło się w Berlinie, późnym wiosennym wieczorem, na moście nad obsadzonym kasztanami kanałem. Nosiła czarną satynową maskę - by ukryć swą tożsamość albo ją potwierdzić, możliwe bowiem, że zauważyli się nawzajem na wcześniejszym balu, Wiera mogła też zainspirować się którymś z jego utworów. [Na pewno przynajmniej raz, jeśli nie częściej, zdarzyło się im przebywać w jednym pokoju. Emigrant Aleksandr Brajłow wspomniał szereg wieczorów literackich, na których obiecującego poetę otaczały młode kobiety, 'wiele z nich było dość otwarcie zainteresowanych Nabokowem. Była wśrod nich Wiera Słonim, którą potem Nabokow poślubił. (...)']. Nabokow mógł dostrzec niewiele poza parą dużych, roziskrzonych niebieskich oczu, 'delikatnymi ustami' (...), o których miał niebawem pisać, oraz grzywą puszystych, falujących włosów. Była szczupła, delikatnej budowy, miała przezroczystą skórę i zachowywała się po królewsku. (...) Są dowody, że to ona zaaranżowała spotkanie, Nabokow powiedział później siostrze, że tak było. (...) Wiera Nabokow, jeśli nie musiała, rzadko ujawniała szczegóły z prywatnego zycia. Lecz jeśli rzeczywiście to ona uganiała się za Nabokowem - jak mówiło się potem wśród emigrantów [Plotki głosiły, że Wiera napisała wcześniej do Władimira, prosząc o spotkanie, na którym pojawiła się w masce. Syn Nabokowów nie dowiedział się nigdy, jak poznali się jego rodzice. (...)] - tym bardziej można zrozumieć jej milczenie."
*
A potem on płonącą czcionką: "Noc przepływała, atłasowe / Fale uniosły w ciszy martwej / Tej czarnej maski wilczy profil / I twoje usta delikatne".
*
"Tej czarnej maski wilczy profil"... "wilczy"... Zaiste: "Były to pod wieloma względami literackie zaloty", :). Polecam zwłaszcza upartym tropicielom piękna, które - zdarza się - kryje się w szczelinach między słowami: Stacy Schiff, Vera Nabokova. Portret małżeństwa, przełożył Wojciech M. Próchniewicz, Twój Styl, Wydawnictwo Książkowe, Warszawa 2005.